Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Straż miejska w Sopocie. Były szef strażników chce wrócić do pracy

Kamila Grzenkowska
K.Misztal/ archiwum DB
Mirosław Mudlaff chce być nadal komendantem Straży Miejskiej. Z piastowanego stanowiska zwolniono go z dużym hukiem po Wielkich Połowinkach Trójmiasta, które odbiły się zresztą echem w całym kraju. Z pracy wyrzucił Mudlaffa jego przełożony - prezydent Sopotu Jacek Karnowski.

W połowie października kilkanaście klubów, działających przy sopockim Monciaku, zorganizowało dużą imprezę dla setek 16-letnich uczniów. Większość z nich zabawę rozpoczynała bądź kontynuowała na samym deptaku, gdzie "pod chmurką" spożywano alkohol.

Imprezą nie była zaskoczona sopocka policja, która już kilka dni wcześniej widziała jej zapowiedzi i wystawiła na czas zabawy nieletnich dodatkowe patrole mundurowych. Nie zrobiła tego z kolei Straż Miejska i właśnie o to pretensje do komendanta miał prezydent Karnowski. A - jak się okazało - funkcjonariusze mieli tej nocy naprawdę dużo pracy. Wylegitymowano wówczas blisko 150 osób, przeprowadzono ponad 90 interwencji i ujawniono 98 wykroczeń, które dotyczyły głównie spożywania alkoholu w zabronionym miejscu.

ZOBACZ w jakich okolicznościach odwołano komendanta straży miejskiej w Sopocie.

Następnego dnia po zwolnieniu Mudlaffa, kiedy, jako pierwsi, informowaliśmy o tym zdarzeniu, sopocki magistrat przesłał oficjalne stanowisko prezydenta miasta w tej sprawie. - Wiedząc o planowanych połowinkach na terenie Sopotu, komendant nie wystawił żadnych dodatkowych patroli w godzinach wieczornych i nocnych. Patrol został utworzony dopiero późno wieczorem, po mojej osobistej interwencji - zaznaczał w piśmie Jacek Karnowski.
Po zwolnieniu Mudlaffa na stanowisko komendanta powołano jego wieloletniego zastępcę Tomasza Duszę.
O tym, że Mirosław Mudlaff będzie chciał wrócić na stanowisko komendanta, mówiono w mieście od dawna. On sam, w rozmowie z nami, potwierdził, że złożył już pozew do sądu pracy. Pierwszą rozprawę wyznaczono jednak dopiero na kwiecień 2015 r. Co ważne, Mudlaff jest nadal pracownikiem sopockiego magistratu. Jego umowa pracy obowiązuje bowiem do stycznia 2015 r., tyle że nie ma on obowiązku przychodzenia do pracy w czasie trwającego okresu wypowiedzenia.

Mirosław Mudlaff, pytany przez nas o konflikt z prezydentem, podkreśla, że żadnego konfliktu z nim... nie widział.
- Po prostu zostałem poinformowany przez przełożonego, że wypowiada mi pracę - mówi Mudlaff. - Między nami wcześniej żadnych sporów nie było. To było jednostkowe zdarzenie - dodaje.

Czy były próby polubownego porozumienia między panami? - W moim mniemaniu, ugodę możemy zawrzeć w każdym momencie - zapewnia Mudlaff. Podkreśla też, że przez blisko 12 lat dobrze pracował na rzecz sopocian i nie ma sobie nic do zarzucenia.

Próbowaliśmy się dowiedzieć od prezydenta Sopotu, co zrobi w przypadku, jeśli sąd przywróci Mirosława Mudlaffa do pracy i czy zamożny kurort będzie miał wówczas... dwóch komendantów Straży Miejskiej? Karnowski jednak nie był zbyt rozmowny.
- Kwestię uważam za zamkniętą. Nie będę komentował sprawy, która jest w sądzie - uciął.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto